26.1.17

Na co przestałem wydawać pieniądze?

Ostatnio pisałem Wam o tym, na co wydaję pieniądze. Dziś z kolei chcę napisać o tym, na co przestałem wydawać pieniądze, a na co wydawałem, przed odkryciem minimalizmu.

  • kolorowe magazyny - dawniej prenumerowałem papierowe miesięczniki związane z fotografią, sportem, komputerami (czyli tym, co mnie interesowało). Dziś w dobie internetu nie czuję potrzeby czytania artykułów w pismach branżowych, gdyż większość dobrych tekstów można znaleźć w internecie.

  • papierowe książki - od momentu zakupu e-czytnika i wykupieniu miesięcznego abonamentu na dostęp do sporej bazy e-booków, w ogóle nie interesuje mnie odwiedzanie księgarni, czy bibliotek ;) Do zakupu czytnika zabierałem się dwa lata, ciągle tłumacząc sobie, że jest nieminimalistycznym gadżetem, ale dziś uważam, że był to jeden z najlepszych zakupów na jakie zdecydowałem się w życiu. Tu gdzie aktualnie mieszkam nie mam dostępu do polskich książek, za to do e-booków jak najbardziej!

  • płyty CD - byłem kolekcjonerem, uwielbiałem kupować albumy ulubionych zespołów, bo uważałem, że każdemu artyście należy się wynagrodzenie za jego pracę. Dziś płacę subskrypcję na jednym z portali streamingowych i cieszę się bogactwem utworów w cenie jednej płyty CD miesięcznie.

  • drogie części rowerowe - tutaj potrafiłem naprawdę zaszaleć! Jako młodzieniec szalałem na punkcie odchudzania roweru, tylko po to, by zyskać dodatkowe kilkadziesiąt gramów. Marketing nauczył mnie, że można wygrywać zawody tylko najlepszą maszyną, która jest lekka jak piórko i kosztuje minimum 10 tysięcy złotych. Nie pomyślałem wtedy niestety, że jednak warto pieniądze zainwestować w podróże i treningi, zamiast na nowszy model przeżutki tylnej... Dziś jestem zachwycony działaniem mojego roweru crossowego z średniej póki osprzętowej i wcale nie planuję go ulepszać! Za to lubością snuję plany wycieczki rowerowej gdzieś po wschodniej ścianie Polski... Za koszt przerzutki mógłbym wygodnie przeżyć 10 dni wśród rowerowej radości, w dodatku wraz z ukochaną! :)

  • sprzęt muzyczny - postanowiłem sobie, że nie kupię kolejnej gitary, dopóki nie osiągnę odpowiednich umiejętności w grze na tej, którą obecnie posiadam. Fajnie mieć kolekcję pięknych elektryków, ale mogę grać tylko na jednej gitarze w danej chwili.

  • markowe ubrania - zgodnie z zasadą, którą wspomniałem w poprzednim poście, nie chcę bowiem być darmową reklamą.

  • słodycze - ograniczyłem do minimum i jadam je właściwie tylko wtedy, gdy poznaję nowe smaki.

  • alkohol - butelki whisky nie dość, że powodowały u mnie ból głowy, to również odciążały portfel ;) Teraz popijam bardzo okazyjnie, w dodatku znacznie tańsze trunki (np. wino ze szczepu Lambrusco, które odkryłem po mojej wakacyjnej wizycie we Włoszech).

  • ozdoby domowe - wszelkiego rodzaju świeczki, ramki na zdjęcia itp. Większość z ozdób usunąłem całkowicie.

  • pamiątki - nie zbieram ich już kompletnie, wolę wspomnienia w mojej głowie, niż kupione za kilka euro gadżety z podróży wyprodukowane w Chinach ;)
Tą listę można by było jeszcze poszerzyć, ale najważniejsze wydatki, które udało się ograniczyć, zawarłem w powyższych punktach. Lista jest dłuższa, niż ta, którą opublikowałem niedawno (na co wydaję pieniądze), co mnie niezmiernie cieszy. Ciekaw jestem, czy Wy też robicie sobie czasem podobne listy i czy są podobne do mojej? :)

Zachęcam też do odwiedzenia mojego starego posta na temat ograniczania zakupów - Jak ograniczyć zakupy?



2 komentarze:

  1. Skrajności też nie są dobre. Nadmiar przywiązania do internetu może być zgubny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie uważam, bym był przesadnie przywiązany do internetu - wykorzystuję go w taki sposób, bym nie odczuwał, że zabiera mi życie :) Choć i tego musiałem się nauczyć, bo dawniej byłem praktycznie uzależniony.

      Usuń