20.7.18

(Nie)codziennik ep.4

Chcę się z Wami podzielić ostatnim odkryciem, a mianowicie blogiem Henryka, "Życie minimalisty i outsidera na działce ogrodniczej ROD". Znalazłem go przypadkiem i chłonę treści, które autor tworzy za pomocą zwykłego smartfona (nie posiada komputera, ani nawet stałego dostępu do prądu!). W mojej opinii jest minimalistą ekstremalnym, gdyż posiada naprawdę niewiele i... dobrze mu z tym! Wcale nie chce zmieniać swojego stylu życia, choć pewnie niejeden z nas uznałby go za pustelniczy/ascetyczny. Osobiście podziwiam i życzę Henrykowi jak największego grona czytelników. Jego blog umieściłem na samej górze listy w moim wykazie Polecam!

Od pewnego czasu posiadam nowy gadżet - zegarek z funkcjami smartwatcha. Potrzebowałem go, gdyż chciałem mieć urządzenie monitorujące sen, oraz budzące mnie wibracją na nadgarstku, zamiast standardowego dzwonka w smartfonie. Co ciekawe, najważniejszą funkcją okazał się wbudowany krokomierz. Dzięki temu smart-zegarkowi uświadomiłem sobie, jak mało się ruszam! Teraz po prostu częściej robię spacery, i to takie bezcelowe - tylko po to, by wyrobić "normę" kroków, którą sobie w głowie ustaliłem. 

Będąc w temacie spacerów. Przedwczoraj spotkałem człowieka, który zapytał mnie o wskazanie kierunku. Okazało się, że był to pielgrzym wędrujący do... Santiago te Compostela! Starszy pan, w kapeluszu, z drewnianą laską i muszlą św. Jakuba przypiętą do sporych rozmiarów plecaka. Sprawdziłem sobie później na mapie, jaki jeszcze dystans jest przed nim - okazało się, że ponad 2900 km od miejsca w którym go spotkałem!!! To niewyobrażalny dystans dla przeciętnego człowieka. Jazda samochodem na taką odległość jest udręką! Ciekaw jestem, jak wielką przygodą, ale i trudem musi być takie pielgrzymowanie.

W krótkim czasie miałem okazję zetknąć się z minimalizmem mocno stosowanym. Codziennym, praktykowanym ze świadomego wyboru. Miło widzieć, że coraz więcej osób praktykuje prostotę i potrafi cieszyć się z bycia, a nie z posiadania.


Brak komentarzy: