14.11.17

Perfekcyjny minimalista.

Obserwując niejedną dyskusję na forach związanych z minimalizmem zacząłem się zastanawiać na temat tego, czy w ogóle mam prawo nazywać się minimalistą. Bo jak mogę nim być, jeśli:
  • posiadam więcej, niż 100 przedmiotów - ba, nawet nie planuję ich liczyć!
  • mam "wyjściowe" ubrania, takie jak garnitur, czy koszulę z kołnierzykiem
  • na ścianach wiszą u mnie obrazy
  • wciąż nie jestem weganinem (ani nawet wegetarianinem!)
  • czasami wydaję pieniądze na materialne przyjemności (zdarzyło mi się nawet kupić kawę na stacji benzynowej!)
  • mam szafę i łóżko, w dodatku z którego korzystam (nie śpię na podłodze)
  • lubię elektroniczne gadżety, które raz na kilka lat wymieniam na nowsze
  • posiadam samochód, a oprócz tego aż dwa rowery
No więc co ze mną nie tak? Dlaczego wciąż uważam, że jestem minimalistą, choć wymienione powyżej punkty, świadczą o tym, że teoretycznie wcale nim nie jestem? Już postaram się wytłumaczyć. Otóż... nie jestem perfekcyjnym minimalistą. Nie chcę zaszufladkować się, jako ekstremalny asceta. Codzienność w moim odczuciu powinna być prosta i przyjemna, dlatego korzystam z dóbr materialnych i ułatwień, ale jednocześnie nie przywiązuję się do nich, jako do rzeczy wyznaczających mój status. Nie planuję pozbywać się wszystkiego, bo "im mniej, tym więcej" (choć to całkiem prawdziwe, jednak nie w każdym przypadku!)
Wciąż w naszym kraju minimalizm jest kojarzony jako filozofia dla biednych ludzi, którzy chcą wytłumaczyć swój stan materialny w pokrętny sposób. Uważam, że warto walczyć z takim postrzeganiem, ponieważ ciężko będzie pokazywać dobro, które wynika z ograniczania, gdy inni traktują minimalizm jako wytłumaczenie ubóstwa.

Minimalizm w zachodniej kulturze zaczął się zmieniać. Coraz częściej widzę określenia typu "świadome życie", "eksperientalizm" (ta nazwa podoba mi się wyjątkowo!), "uważne życie". Jak dla mnie, minimalizm to nic innego, niż racjonalne podejście do codzienności. To optymalizacja swojego stanu posiadania, oraz stanu umysłu. Dlatego też uważam, że perfekcja i perfekcjonizm bardzo kłóci się z pojęciem minimalizmu. 

W mojej opinii, nie istnieje coś takiego, jak "perfekcyjny minimalista". I całe szczęście.

Polecam też przeczytać świetny artykuł Pauliny z bloga Projekt Wzorcoffnia - TERRORYSTA-FANATYK – czyli pułapki minimalizmu (i każdego „-izmu”)


Brak komentarzy: