4.3.19

(Nie)codziennik ep. 7


Dawno nie pisałem po prostu, co u mnie słychać - chcę dziś nadrobić zaległości ;) W końcu formuła bloga pozwala na pisanie czegoś w tylu "pamiętnika", a nie tylko tekstów związanych typowo z tematem, którym blog jest powiązany. Po statystykach widzę, że jest tu też kilka osób, które chętnie czytają takie luźne wpisy (pozdrawiam Was serdecznie!!!), dlatego bez zbędnego przedłużania, zaczynam!

Od 21 lutego jestem prawdziwym wujkiem! Moja siostra urodziła wtedy syna Juliana, jestem w związku z tym bardzo dumny - zarówno z siostry, jak i z faktu, że mogę się tytułować zaszczytnym mianem "wujek" ;) Ostatnim razem, kiedy miałem do czynienia z takim maleństwem to było 27 lat temu, kiedy rodzice przynieśli do domu... właśnie moją siostrę. Ależ czas leci! I póki co twierdzę, że to bardzo dobre zjawisko - dużo pozytywnego dzieje się wraz z upływem czasu.

Aktualnie chwilowo jestem bezrobotny. Przerwa w pracy w Niemczech miała trwać maksymalnie dwa tygodnie, a w Polsce jestem już od miesiąca. Okazuje się, że po prostu aktualnie nie ma za dużo zajęć dla par i w związku z tym czekamy na odzew od pracodawcy. Osobiście cieszę się z każdej wolnej chwili, ale mojej żonie ten stan rzeczy już zaczyna przeszkadzać.
Dodatkowe godziny luzu przeznaczam na nadrabianie książkowych zaległości, co widać w dość szybko uzupełnianej liście "Teraz czytam", która od początku 2019 roku dorobiła się krótkich opisów każdej przeczytanej lektury. Czytam też więcej wpisów innych blogerów z tematów minimalizmu, zero waste, finansów i oszczędzania.

Trochę też (#nieminimalistycznie) kupuję. Niecały miesiąc temu udało mi się za nieduże pieniądze kupić fantastyczne słuchawki dokanałowe - BQEYZ KC2. A że uwielbiam wysoką jakość dźwięku, to po prostu rozpływam się nad możliwościami tych maleństw! Co ważne, zakup ich wyeliminował u mnie potrzebę zakupu znacznie droższych słuchawek od Bose/Sony (kosztujących powyżej 1300zł), które miały sprawdzać się w podróżach. Maleństwa od BQEYZ są jeszcze bardziej poręczne (zajmują dużo, dużo mniej miejsca!) a do tego świetnie tłumią zewnętrzne dźwięki i grają po prostu cudnie! Ja kupiłem je z drugiej ręki (i od razu wymieniłem silikonowe gumki na rewelacyjne pianki Snab FT3, które zmieniły charakterystykę brzmienia na cieplejszą, a do tego są dużo bardziej wygodne od "plastików"), w Polsce są niedostępne w sklepach, ale możecie dostać je np. na Gearbest w tym linku. Wygląda na to, że już nie będę potrzebował innych słuchawek (a przerabiałem ich dawniej dziesiątki!) przez najbliższe lata. Mimo iż zakup z całą pewnością nie był koniecznością, to jednak przyniósł mi ogromnie dużo radości! Muzyki słucham na nich codziennie, bez wyjątków.

Odnośnie samej muzyki - jeden z zespołów od których zaczęła się moja przygoda z chrześcijańskiem metalcorem - Demon Hunter - wydał właśnie na raz dwa albumy - Peace/War. I praktycznie nie schodzą mi ze słuchawek! Uwielbiam doświadczanie przyjemności z odbioru muzycznych uniesień, aż do znudzenia! ;) Oczywiście tego typu muzyki nie polecam tym, którzy nie lubią wszelkich odmian ostrego rocka, czy metalu. W sumie to dzięki minimalizmowi w ogóle nie widzę sensu polecania artystów - doszedłem do momentu, w którym zrozumiałem, że piękno jest tak indywidualnym pojęciem, że nie ma sensu przekonywać kogokolwiek do swoich wizji. A o zespole napisałem, bo po prostu cieszę się, że tworzą kolejne utwory, które sprawiają mi radość ;)

Znów piję sporo Yerba Mate. Pokochałem całym sercem brazylijską odmianę Mate Green (rozsypywaną i mieszaną w Polsce), w której yerba jest suszona gorącym powietrzem (podobnie jak w  argentyńskiej marce Kraus), a nie dymem. Dzięki tej technice smak jest zdecydowanie łagodniejszy, nie ma tego słynnego "popielniczkowego" posmaku. Jeśli chcesz zapoznać się ze smakiem yerba mate, to polecam zaopatrzyć się w taki zestaw: Yerba Mate zestaw green 11x100g+tykwa+bombilla - sam zaczynałem picie właśnie od tykwy (obecnie piję już  z naczynka z drewnem Palo Santo - znacznie trwalszego od tykwy, które w dodatku pięknie pachnie!), a dzięki próbkom po 100g  różnych rodzajów Mate Green łatwo wybrać swoje ulubione smaki. Mnie przekonują ostatnio mocno owocowe mieszanki - przyjemnie w delektowaniu się, jednocześnie dające mocnego, energetycznego kopa! :)

W ramach porządków w ostatnim tygodniu pozamykałem nieaktywne konta bankowe, zoptymalizowałem także lokaty i konta oszczędnościowe. Od początku roku do dziś udało się otrzymać dzięki promocjom i odsetkom już ponad 1000 zł dodatkowych pieniędzy - czy to dużo, czy mało pozostawię Wam pod ocenę. Oczywiście te dodatkowe środki nadal pracują w ramach zwiększania wartości procentu składanego. Mam nadzieję, że do końca 2019 roku uda mi się wyciągnąć od banków w ten sposób wartość jednej średniej krajowej netto (aktualnie to 3503 zł).
Z ważnych tematów finansowych - czy wiecie, że możecie w banku złożyć dyspozycję na wypadek śmierci? Można w ten sposób "zapewnić" wybraną osobę (oczywiście w moim wypadku jest nią żona), że będzie mogła otrzymać pieniądze z banku bez problemu, w przypadku gdy umrzemy i to w dodatku poza prawem spadkowym. Jest tylko jedna dość ważna sprawa - kwota dyspozycji nie może przekroczyć dwudziestokrotności przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw za miesiąc poprzedzający miesiąc zgonu właściciela rachunku. Na chwilę obecną jest to ok 100 000 zł. Piszę o tym, gdyż uważam za ważne, by myśleć o bliskich, których może spotkać konieczność uporania się z "technicznymi" sprawami w momencie, gdy wszystko będzie dla nich dużo trudniejsze.

Jest mi też niezmiernie miło, że powiększa się grono osób lubiących facebookowy profil Szczęśliwy minimalista - dziękuję Wam wszystkim pięknie za każdy lajk, udostępnienie grafiki, czy komentarz. Dla mnie, jako blogera to naprawdę wiele znaczy! :)

źródło zdjęcia: pixabay
Szczęśliwy minimalista został wujkiem!


Brak komentarzy: